Monday, September 17, 2012

Dzielcie Afganistan na własne ryzyko

Postulat podziału Afganistanu, jako możliwość wyjścia z impasu, po raz kolejny dociera do opinii publicznej, tym razem poprzez brytyjski „The Independent”. Otrzymał nawet kryptonim – „Plan C”. Dwa lata temu na łamach „Financial Times”  wypowiadał się w podobnym tonie były urzędnik rządu Busha – Robert Blackwill. Poniżej tekst Ahmeda Rashida, który wtedy krytycznie ustosunkował się do tych idei. Ponownie na czasie.

Dzielcie Afganistan na własne ryzyko
Ahmed Rashid, 03 Aug 2010


Przez ostatnie 32 lata Afgańczycy stoczyli serię wojen, po to by utrzymać swój kraj w całości. Pomimo intryg wielkich imperiów i sąsiednich krajów, żaden afgański komendant polowy ani przywódca nigdy nie poddał się zewnętrznej presji na podział państwa.    

Wraz z ujawnieniem przez Wikileaks tajnych wojskowych plików - kłopotliwym dla USA, NATO i Pakistanu - wojna w Afganistanie tylko bardziej się skomplikowała. Jednak, mimo ich szkodliwej zawartości, przecieki nie powinny odwracać uwagi od kilku istotnie pozytywnych elementów, które pomogły Afganistanowi przetrwać w przeszłości.

Afganistan był narodem od 1761 roku - zdecydowanie dłużej niż czterej z jego bliskich sąsiadów (Pakistan, Turkmenistan, Uzbekistan i Tadżykistan). Nawet jeśli doświadczył ciężkich wojen domowych i zamachów stanu, stając się ofiarą podstępów wszystkich ideologii XX wieku, kraj i jego mieszkańcy wykazali się i tak wyjątkową odpornością.   

Ostatnia sugestia podziału kraju pochodzi od Amerykanina, Roberta Blackwilla, byłego urzędnika w administracji Busha i byłego ambasadora USA w Indiach. Blackwill pisał dopiero co w „Financial Times”, że skoro Ameryka nie może wygrać obecnej wojny w Afganistanie, powinna w zasadzie rozważyć rozłam kraju, oddając pasztuńskie południe Talibom, a wspierając północ i zachód zamieszkany przez Uzbeków, Tadżyków i Hazarów. Taki podział zgodnie z jego słowami "jest obecnie najlepszym co można realistycznie i odpowiedzialnie osiągnąć".

Czyżby?

Ani jeden Afgańczyk nigdy nie poprze takich postulatów. W 1988-89, kiedy Sowieci wycofali się z Afganistanu, KGB próbowało przekonać uzbeckiego komendanta, generała Rashida Dostuma, by utworzyć państwo stanowiące bufor chroniący sowiecką Azję Centralną od Mudżahedinów. Generał Dostum opowiadał mi potem, jak szorstko im odmówił. 

W latach 80. i potem znów w 90., Iran próbował przekonać swoich szyickich i hazarskich protegowanych, aby utworzyć szyicki korytarz łączący zachodni i centralny Afganistan z Iranem. Afgańscy przywódcy odrzucili propozycję. 

W połowie lat 90. niektórzy z liderów Tadżykistanu próbowali przekonać tadżyckiego przywódcę z Afganistanu, Ahmeda Shaha Massuda, aby zbudować Większy Tadżykistan - bez skutku.

W 1996 roku, kiedy Talibowie zajęli Kabul, ale nie udało im się zdobyć jeszcze północy kraju, pakistańskie służby wywiadowcze (ISI) sugerowały im, że powinni utworzyć swój pasztuński kraj na południu. Talibowie odmówili, pomimo swojej zależności od ISI.

20 lat temu, usłyszałem od generała Dostuma, że gardło zostanie poderżnięte pierwszemu Afgańczykowi, który zaproponuje podział kraju. Przed atakami z września 2001 roku, przywódcy Talibów powiedzieli mi to samo. I to nadal obowiązuje.  

Istotnym czynnikiem jest niezwykle skomplikowana etniczna mieszanka Afganistanu, z milionami Pasztunów żyjących na północy pomiędzy Uzbekami i Tadżykami. Podobnie południe jest zamieszkane przez znaczną ilość nie-Pasztunów. Podział mógłby doprowadzić do większej masakry, niż ta, która nastąpiła po podziale Indii w 1947 roku. Balckwill beztrosko pisze, że "małe wyspy nie-Pasztunów na południu i wschodzie byłyby przykrą, ale nieuniknioną konsekwencją".     

Co więcej, porzucając południe zdradzono by tych Pasztunów, którzy przeciwstawiali się Talibom. Podział sprowadziłby ich do statusu pariasów, ignorowanych i zapomnianych poza momentami, gdy USA uzna za konieczne - a jak sugeruje Blackwill czasem uzna - by wysłać swoje samoloty bezzałogowe.

Taka polityka osłabiłaby poważnie Afganistan wzmagając międzyetniczną wojnę. Zagroziłoby to również jedności Pakistanu. Niektórzy z 40 milionów pakistańskich Pasztunów, mogą chcieć połączyć się z 15 milionami afgańskich braci. Stworzyłoby to okazję do powstania ekstremistycznego, jednonarodowego kraju, dającego kryjówkę terrorystom. 

Tragedią administracji Busha po 9/11 było zbyt długie traktowanie wszystkich Pasztunów jako wrogów, a południa i wschodu Afganistanu jako strefę otwartego ognia dla amerykańskich żołnierzy. Dopiero ostatnio, wraz z Prezydentem Barackiem Obamą, pojawiła się zdecydowana próba ze strony USA i NATO, aby zabiegać o Pasztunów, a także wspierać te plemiona, ludy czy grupy kobiet, które przez cały czas były oponentami Talibów.     

W Pakistanie, tysiące umiarkowanych Pasztunów, zostało zastrzelonych przez pakistańskich Talibów. Ich także należy wzmocnić i wspomagać, co wreszcie armia pakistańska stara się z opóźnieniem robić. 
Afgańczycy i Pakistańczycy widzieli krwawe rezultaty XX-wiecznych sztucznych podziałów - nie tylko w Indiach, także w Korei, Wietnamie, Niemczech, Jugosławii, nawet w Pakistanie z oddzieleniem wschodniego Pakistanu w 1971 roku. Bawić się teraz granicami w regionie rozdzieranym przez ekstremizm, terroryzm i etniczne konflikty, byłoby jak rzucanie zapałki na gotowe ognisko.  

Tak, sytuacja w Afganistanie jest krytyczna. Wojna przeciw Talibom jest coraz większą porażką. Zachodnie wojska chcą się wkrótce wycofać. Jednakże, jedynym rozwiązaniem jest dialog pomiędzy prawdziwym przywództwem Talibów, Kabulem i Waszyngtonem, aby ustalić podział władzy zarówno w centrum jak i na prowincji. 

Obama musi działać szybko. Region nie może czekać na jego grudniowy przegląd polityki. Groźne są także dążenia generała Dawida Petraeusa do pokonania Talibów przed jakimikolwiek rozmowami. USA i NATO muszą zacząć rozmowy z Talibami dzisiaj, stworzyć wspólną przestrzeń dla takich rozmów z sąsiadami Afganistanu, zapewnić długotrwałą pomoc w konsolidacji narodu (nation-building) oraz powoli transferować władzę do afgańskiej armii i policji. 

Dyskusje o podziale powinny przejść do historii.

Ahmed Rashid
___________________
Tekst oryginalny 

© Tłumaczenie Krzysztof Lizak za zgodą autora


No comments:

Post a Comment